W
poprzednim poście wymieniłem dobre strony zakupów. Ale niestety
każda praktycznie rzecz, w tym zakupy, ma dwie strony medalu.
Zarabiamy za mało żeby pozwolić sobie na wszystko na co mamy
ochotę. Stąd pokusa żeby wziąć kredyt konsumencki.
Przez
ostatnie kilka lat kredyt stał się ogólnodostępny a firmy
oferujące pożyczki są wszędzie wokół nas. Udzielanie kredytów
stało się wręcz lukratywnym biznesem. Już nie tylko banki ale
Provident, Kredyty Chwilówki, Dobra pożyczka i wiele innych firm
oferują nam rzekomo super korzystną pożyczkę. Ale czy jest coś
takiego jak korzystna pożyczka czyli taka która pozwoli nam
zarobić?
Biorąc
pod uwagę zwykły kredyt możemy się nieźle wpakować w tarapaty.
Wzięty na nowy rok, na wiosnę, na święta, na komunie czy na co tam jeszcze ludzie nie wymyślą, może
nas wkręcić w wir długów, które wkrótce trzeba będzie
konsolidować i z których będzie nam bardzo trudno wyjść.
Na
moim blogu w zasadzie nie zajmuję się długami. Sam nie zaciągałem
ich dotąd, gdyż raz, że wiem jakie kryją w sobie zagrożenia, a
dwa moja wiedza o finansach pozwalała mi zawsze mnożyć fundusze
własne a nie je tracić na płaceniu odsetek czy prowizji od
przyznanego kredytu. O tym jak je mnożyć piszę na blogu Polakpotrafi, tutaj zaś piszemy bardziej o oszczędzaniu od podstaw.
Wracając
do tematu kredytów przez długi czas był to dla mnie temat
zakazany. Ot uważałem że kredyt konsumencki to mówiąc łagodnie
nie jest rozsądna rzecz i cokolwiek co miało w sobie nazwę kredyt
było omijane szerokim łukiem.
Niejednokrotnie
dzwoniła do mnie pani z banku z próbą namówienia mnie na ofertę
przygotowaną rzekomo specjalnie dla mnie. Ale zawsze taka rozmowa po wstępie
typu mam dla Pana super ofertę nie do odrzucenia trwała do momentu
gdy z jej ust padło słowo kredyt.
Gdy
pewnego dnia z niewiadomych mi powodów dotarła do mnie karta
kredytowa w kopercie pojechałem z nią do banku i zamiast ją
aktywować kazałem miłej Pani połamać ją na moich oczach.
Ostatnio
karty kredytowe przestają być popularne. I nic dziwnego bo w końcu
ludzie przekonali się że ten diabelny twór jest przyjemny w użyciu
ale w obliczu słonych rachunków, sparzeni ogniami piekielnymi
pozbywają się demonicznego plastiku.
Dziwnym
trafem moja szatańska wizja plastiku niedawno zaczęła się
zmieniać. Żadna rzecz nie jest zła na wskroś, w każdej można
znaleźć coś pozytywnego. A karty kredytowe mają w sobie coś czego do
tej pory nie brałem pod uwagę: możliwość zarabiania.
Gdy
po raz pierwszy się o tym dowiedziałem nie wierzyłem, że na
karcie kredytowej można zarabiać. Awersja do słowa kredyt była
tak duża, że zapewnienia o zarabianiu na kredycie odbierałem jako
kolejny zakręcony czy zakamuflowany sposób na reklamę kredytu.
W
poprzednim poście wymieniliśmy serię powodów dla których zakupy
mogą być dla nas korzystne. Wymienianie zacząłem od karty
posiadającej cashback czyli częściowy zwrot kosztów zakupów
(cash – gotówka, back - z powrotem). Ale celowo z powodów
awersji do słowa kredyt o którym pisałem wyżej, nie użyłem w
tym poście słowa kredytowej.
Oswajanie
się z faktem że na karcie kredytowej można zarabiać trwało
długo. Dziś żałuję że aż tak długo. I w chwili obecnej dziwię
się, dlaczego ludzie łamią plastik z napisem credit card i masowo
pozbywają się wygodnych plastików.
Cóż
ludzie się zmieniają. Ale myślę że warto zmieniać swoje nawyki
jeżeli dotyczą kart kredytowych. Bo mają one dwa oblicza te
diabelskie i anielskie, ale o tym wkrótce.
Right here is the perfect webpage for everyone who wishes to understand this topic.
OdpowiedzUsuńYou know a whole lot its almost hard to argue with you (not that
I actually will need to…HaHa). You definitely put a fresh spin on a topic that has been written about for decades.
Wonderful stuff, just excellent!
My webpage: kredyty prywatne
Can you tell me why you use English here? Your webpage is in Polish. Anyway thanks for your comment.
UsuńŚwietny tekst, daje dużo do myślenia. Diabelskie i anielskie karty, hehe dobre.
OdpowiedzUsuń