Udało się, choć wydawało się to mało możliwe:) Kolejna inwestycja w obligacje została pomyślnie zakończona. Oferty przedstawiam zwykle na PP3 i czasami z niektórych z nich korzystam. Tutaj zaś relacjonuję jak się one kończą.
Spośród wszystkich posiadanych przeze mnie papierów nietrudno było wskazać te, które były obarczone największym ryzykiem. Pochodziły od bardzo mało znanej spółki, na której nazwę kiwali przecząco głowami nawet najwięksi eksperci których znam.
Mowa o spółce Logzact, która za dwuletnie papiery oferowała aż 15% stałego kuponu. I choć jedna oferta obligacji w ofercie prywatnej może być skierowana maksymalnie do 149 inwestorów, znalazło się zaledwie 22 śmiałków, którzy zaufali tej spółce.
Mimo to dziś o spółce można mówić tylko w superlatywach. Jako jedyna spółka przysłała mi papiery w teczce firmowej i zadzwoniła z informacją, że jestem z jednym z 22 szczęśliwych posiadaczy obligacji. Wtedy raczej uważałem się za szczęśliwca, a raczej za szaleńca. Pomyślałem sobie: czas pokaże czy dobre było przeniesienie środków z kiepskich lokat na blisko cztery razy lepiej oprocentowane obligacje.
Tylko 22 śmiałków kupiło bardzo ryzykowne papiery |
W połowie 2013 lokaty kontynuowały ostre zjazdy. Patrząc na ranking lokat z czerwca 2013 czyli w momencie startu obligacji Logzact widzimy, że lokaty roczne kształtowały się na poziomie 4,20%-4,50% dla II ligi oraz do 5,00% dla pierwszej ligi. Po to zresztą na blogu są do wglądu starsze rankingi, by każdy mógł sobie porównać swoje inwestycje ze stopą zwrotu gwarantowaną przez BFG.
Ale inwestycja trwała dwa lata, więc musimy wziąć także pod uwagę co się działo po roku. Patrząc na ranking lokat z czerwca 2014 widzimy, że wtedy lokaty roczne spadły do poziomu 3,50%-3,65%, dla II ligi oraz 4,70% dla pierwszej, a i to dzięki SKOK Wołomin.
Inwestycję potraktowałem jako lokata podwyższonego ryzyka, jak mawiają niektórzy. Logzact przez dwa lata gwarantował 15% stałego oprocentowania. I trzeba przyznać, że wszystkie płatności były terminowe. Ponieważ nie były to obligacje notowane na Catalyst, odsetki przychodziły prosto na konto osobiste, niczym z lokaty rentierskiej.
Najlepszy moment jest wtedy, gdy środki wracają na konto:) |
Jak widać fakt czy obligacje będą notowane na Catalyst czy też nie wcale nie jest warunkiem koniecznym. Obligacje Logzact nie pojawiły się na rachunku maklerskim, nie można ich było zatem sprzedać w trakcie trwania, ale też nie było to konieczne. W końcu Catalyst przydaje się głównie wtedy, gdy nad spółką gromadzą się ciemne chmury...
Dziś tak wysoko oprocentowane obligacje się już nie zdarzają. Należy jednak pamiętać, że ze wzrostem oprocentowania zwykle rośnie ryzyko inwestycji, ale jak widać nie jest prawdą, że wysokie stawki oferują tylko potencjalne trupy, , przyszłe zombie jak uważają niektórzy.
To już mój szósty wykup obligacji zakończony powodzeniem:) Kogo interesuje ta tematyka, może zajrzeć do mojego opisu pięciu poprzednich wykupów, które zebrałem w artykule Pięć wykupów obligacji czyli przewodnik dla początkujących na AO. Kogo zaś interesują szczegóły na temat samej inwestycji może zajrzeć na raport na PP3.
Ciąg dalszy: Logzact spłaca 15% obligacje czyli kiedy warto podjąć ryzyko
To była rosyjska ruletka. To że Ci się udało może świadczyć, że pierwsi klienci byli zaplanowani jako reklama i zachęta dla kolejnych nabywców. Tak działa każda piramida finansowa.
OdpowiedzUsuńRaczej bardzo porządna firma, o czym świadczy druga część artykułu.
UsuńWszystko potoczyło się tak jak być powinno w przypadku obligacji: mało znana firma płaci więcej za to, że jest debiutantem na New Connect. Za to zdobyte środki pomagają jej stać się bardziej stabilną, o potwierdzają publikowane raporty, zaś ci którzy jej zaufali współuczestniczą w zyskach:)
A Amber Gold też miałeś depozyty? Na początku podobno też spłacali terminowo. :)
OdpowiedzUsuń15% rocznie - niby nieźle. Niby. Wystarczyło miesiąc temu kupić np. EUR po 3,98 i sprzedać po paru tygodniach (w okolicy 4,15-4,20). I już się ma >5% netto. W 2-4 tygodnie! A jak przyjdą wybory na jesieni, EUR będzie pewnie po 4,50, wówczas zysk netto będzie się zbliżał do owych 13-15%. W pół roku! Do tego - wygoda: jak potrzebujesz środków na coś ciekawszego - spieniężasz dewizy (w dowolnej chwili). Nie czekasz, nie łykasz relanium (zapłacą - nie zapłacą). Udało się - fajnie.Gratulacje, ale czy te 15% tak naprawdę to adekwatny zysk w porównaniu do potencjalnych nerwów (i całkiem realnej straty). To już niech każdy sobie oceni.
OdpowiedzUsuńKasa wpłacona na tę inwestycję pochodziła tylko z odsetek jakie dostałem z obligacji do maja 2013 roku. Dlatego kwota była inna od zwykłych i nie było praktycznie żadnych nerwów, Co najwyżej wyszedłbym na zero.
UsuńInwestycja w zasadzie była praktycznym testem, czy naprawdę 15% na obligacjach to samobójstwo jak się powszechnie mniema. Teraz wiem, że to kolejna przesadzona opinia, bo 15% na obligacjach było jak najbardziej realne i co więcej udane.