DBCoin czyli poufny klucz do sejfu z czarną dziurą

Wydarzeniem dnia będą dziś zapewne kolejne obniżki w Wołominie o której dziś poinformuje niebawem Kasa. W chwili pisania tego artykułu dysponuję jednak tylko dwoma tabelami, więc szczegółowe omówienie zmian zostawimy sobie na jutro, dziś zaś dokończymy omawianie wczorajszego wątku.

Z wczorajszego wpisu wynika, że słowo bank może być przez niektórych wykorzystywane do wyłudzania danych lub do zachęcania do rzekomo pewnych inwestycji. Przedstawiony tam Direct Bank wydaje się bardzo podejrzany nie tylko ze względu na omówione wczoraj rozliczne błędy językowe, czy zgłaszanie problemów o niezaufanym połączeniu przez firefox.

Przede wszystkim nie ma tutaj standardowych usług, które każdy bank oferuje. Brak oferowania typowych kont, lokat, kart płatniczych czy jakichkolwiek kredytów. Są tylko szumne zapowiedzi o nowym wymiarze życia. Co ciekawe wtóruje mu działalność zwykłych naciągaczy, jak widzimy poniżej.

Czy to poważny projekt to sprawa bardzo dyskusyjna Źródło: dbcoin.biz

Nie można w Direct Banku założyć kont czy lokat, ale bez problemu kupimy tam mało znaną walutę DBCoin. Wygląda na to, że bank utworzono specjalnie po to by sprzedawać tę kryptowalutę. A robią to po prostu zwykli ludzie poprzez mailing czy dedykowane strony internetowe.

Co ciekawe tylko 300 osób będzie zajmowało się dystrybucją owych DBCoinów. I to osób wybranych praktycznie bez żadnej wstępnej selekcji, według prostej zasady kto pierwszy ten lepszy. Dla zachęty reklamowany jest dziwny fakt, że owe 300 osób będzie obsługiwało cały świat. A jakże i dodatkowo trzeba tutaj dodać trzy wykrzykniki.

Jeszcze za mało przekonujące? To trzeba dopisać, że każdy kolejny DBCoin będzie droższy. Zainteresowani na dodatkową zachętę dostaną szczegółowe tabele z przyszłym zarobkiem. W nagłówku widnieje hasło Nie powiem ci ile zarobisz jak ci się uda, Powiem ci ile zarobisz jak ci się nie uda. No tak w końcu tutaj podobno każdy wygrywa.

Będzie z pewnością taniej gdy ktoś wymyśli nową wirtualną walutę

Szczegółowe obliczenia dostępne w pliku pdf ciągną się przez 9 stron A4. Końcowy wynik wynosi 24990 USD co jest... czarnym scenariuszem, przy zakupie tylko 1000 jednostek DBC. Teraz wystarczy zakup podwajać, potrajać...

Nie ma co ukrywać - pachnie to wielkim przekrętem. Nie tylko dlatego, że Direct Bank ma siedzibę na... autonomicznej wyspie Mwali-Moheli, czyli gdzieś w okolicach Madagaskaru na Oceanie Indyjskim, ale przede wszystkim dlatego, że sprzedają to zwykli przypadkowi ludzie, którzy dają sobie wmówić, że dostają za samo zgłoszenie klucz do sejfu pełnego złota jak widzimy na powyższej reklamie.

Co więcej szczegółowe materiały o dbcoin, które dostałem na maila są niby to poufne. A mimo to wystarczy wpisać w google hasło dbcoin i bez problemów dotrzemy do praktycznie identycznych informacji, i są one dostępne publicznie dla każdego. Przy czym rzecz jasna strona posiada inny mail do kontaktu.

Podsumowując skończyły się czasy, gdy modne były zniszczone mapy piratów prowadzące na wyspę skarbów. Teraz mamy wirtualne kryptowaluty, afrykański pseudobank, grupę dość nachalnych naciągaczy i obowiązkowe płatności PayPalem a wszystko w imię obietnicy o sejfie, który powinien nosić nazwę czarna dziura. 

Z tą różnicą, że poszukiwacze skarbów nic nikomu nie wpłacali tylko wyruszali w poszukiwaniu przygody. Dziś za taką przygodę trzeba zapłacić na start. I wszystko wskazuje na to, że koniec będzie taki jak ze wszystkim co ląduje w czarnej dziurze.