Lokaty spadają w dalszym ciągu co najlepiej widać na przykładzie banku, który początkowo wydawał się nowym potentatem oferując na start lokaty nawet na 6,60%. W chwili obecnej serwuje nam kolejne spadki o których tutaj oczywiście już nie piszę bowiem dawno znurkowały poniżej wymagany poziom bloga.
Mowa oczywiście o PBP gdzie kierunek jest jeden - w dół. Na początku roku lokata 3 miesięczna miała tam 5,80% w połowie stycznia spadła do 5,40%, pod koniec stycznia czyli obecnie jest już tylko 5,10%, półroczna oferuje 5,00% a pozostałe jeszcze mniej.
Nas takie informacje nie interesują, bank jednak ma na to usprawiedliwienie: to więcej aniżeli średnia lokat. Fakt faktem wszelakie porównania inwestycji odnoszą się do średnich a średnia dla lokat na styczeń 2013 wynosi 4,55%. Pytanie po co komu taka bezużyteczna informacja?
Warto poruszyć ten temat. Finansiści przy porównywaniu różnego rodzaju inwestycji lubią posługiwać się metodami statystyki. Obliczają średnią, odchylenia standardowe, wariancję, kowariancję, korelacje i przedstawiają to biednemu Kowalskiemu, który zwykle nie ma zielonego pojęcia o co w tym wszystkim chodzi.
Najbardziej podstawowym pojęciem a zarazem najbardziej intuicyjnym jest pojęcie średniej. Przyjęło się wszelkie inwestycje porównywać do średniej. Często mówi się o średniej na rynku akcji podając notowania WIG obrazujący całą giełdę, czy WIG20 będący średnią 20 największych spółek.
Przy porównywaniu stopy zwrotu z inwestycji pojęcie średniej podawane jest najczęściej. Oto przykład często podawany przez doradców Open Finance.
Przykład bezsensownego wykresu |
Należy sobie zadać pytanie a kogo to obchodzi jaka była średnia z lokat? Oprócz oczywiście finansistów podających się za doradców, czy zwolenników funduszy, którzy z upodobaniem podkreślają że osiągnęli lepszy zysk niż na lokacie?
No dobrze ale kto zakłada średnie lokaty? Czy tyle samo osób zakłada lokatę na 2% oraz na 6,5% żeby mówić o jakiejkolwiek średniej? Jeżeli ktoś kto inwestuje na giełdzie zarobił lepiej niż WIG, może się cieszyć, podobnie w przypadku funduszy. Ale czy w przypadku lokat mówimy że jeśli mam lepszy wynik od średniej z lokat to mam się cieszyć?
Przy takim podejściu można powiedzieć: lokata na 4,60% jest dobrą lokatą bo jest powyżej średniej z lokat. Ale takie porównanie to przecież absurd. Czytelnicy bloga niechętnie patrzą na obniżenie progu poniżej 6% a tylko mniej więcej połowa z pozostawiających komentarze zgadza się na obniżenie progu do 5,50%! A co tu mówić o 4,60?
Niestety pojęcie średniej z lokat jest nagminnie stosowane przy naginaniu danych by wykazać lepsze zyski wybranych funduszy od zysków z lokat. Są one pokazywane na wykładach o funduszach, są pokazywane przy analizach Open Finance oraz wielu innych doradców oraz speców od finansów.
Osobiście uważam, że mówienie o średniej z lokat w kontekście porównań do jakiejkolwiek innej inwestycji czy to fundusze, czy to akcje czy też forex jest zupełnie nie na miejscu. Średnia z lokat po prostu nie ma sensu. Lokaty nie są obarczone żadnym ryzykiem więc porównywanie ich do ryzykownych inwestycji w celu wykazania ich opłacalności to czysty pic na wodę.
Nie żyjemy w zamkniętych jaskiniach do których finansjerzy przynoszą oferty lokat raz oprocentowanej na 2% innym razem na 6% by móc mówić, że średnio w styczniu 2013 było to 4,55%. Czasy ściemniania ludu mamy dawno za sobą.
Na Polak potrafi 2 przedstawiam dziś propozycję realnego szacowania średniego oprocentowania lokat.
Ciąg dalszy: Średnia optymalizacyjna oraz średnia optymalna
Dobrze, że o tym piszesz :)
OdpowiedzUsuńNie chciałbym być adwokatem PBP, ale uważam, że stwierdzenie "więcej niż średnia lokat" jest uczciwsze niż to co robi BGŻ Optima, który to podaje tylko niektóre oferty konkurencyjnych banków pokazując, że jest w tym gronie najlepszy (jeśli chodzi o konto oszczędnościowe, o ile dobrze pamiętam).
OdpowiedzUsuńA co do PBP, rzeczywiście, lokaty coraz mniej atrakcyjne, więc pewnie za pół roku nikt już nie będzie pamiętał o tym banku. No chyba, że coś pojawi się interesującego.
Ale kto zakłada lokaty co miesiąc? Obstawiam, że dużo ludzi ma jeszcze 4M AliorSync na 7.5% przez jakieś 3M...
OdpowiedzUsuńJak najbardziej, średnie z lokat nie mają sensu. Co więcej powiem w tajemnicy że średnie z inwestycji w instrumenty finansowe są jeszcze bardziej pozbawione sensu. Wszystko to jest niestety zrobione tylko po to żeby ściemnić i zagmatwać najprostsze rzeczy i wyciągnąć kasę od przysłowiowego Kowalskiego. Cały przemysł bankowo-inwestycyjny i sfera finansów jest niestety skonstruowana przeciwko zwykłemu obywatelowi. Ale nie ma się zbytnio co tym przejmować tylko stosować zdrowo rozsądkowe podejście oparte na cytacie z pewnego miliardera z USA. Mowa o czwartym obecnie najbogatszym człowieku na świecie W. Buffetcie : Inwestuj tylko w to co potrafisz zrozumieć i na czym się znasz. Więc jak banksterzy tak skomplikują najprostszy produkt bankowy jakim jest lokata, że obliczenie ile w końcu zarobimy będzie przypominać wzór Blacka-Scholesa do wyceny opcji - to trzeba zrobić bardzo mądrą minę, stwierdzić że owszem wszystko jest jasne ale wg naszych obliczeń na liczydle w wyniku nie zgadza się 5ta liczba po przecinku więc w to nie wchodzimy.
OdpowiedzUsuńPS
Dla ciekawskich http://pl.wikipedia.org/wiki/Model_Blacka-Scholesa
Hipoteza o bezsensowności średniej z inwestycji w instrumenty finansowe (w ogólności) jest moim zdaniem zbyt śmiała. W przypadku inwestycji 100% bezpiecznych, jak lokaty, faktycznie stanowi to niepotrzebny szum informacyjny, jednak już dla nieco bardziej ryzykownych inwestycji, jak np. obligacje korporacyjne, średnia z dostępnych w danym przedziale czasowym ofert zawiera istotną informację - dywersyfikacja inwestycji w tym segmencie (a jest ona całkowicie naturalna) oznacza w istocie 'uśrednienie' wyników.
UsuńDrobna dygresja w sprawie wyceny opcji - model B-S jest klasyczny, ale nie stanowi unikalnego narzędzia do operowania w tym segmencie rynku. A z kolei wokół metod W.B. narosło wiele mitów, w szczególności dotyczących nieoperowania na instrumentach pochodnych, tych 'niezrozumiałych' i 'nieznanych'. Zaprzeczeniem tych mitów mogą być fakty dotyczące operacji (już dość odległych historycznie), o których można poczytać np. tutaj:
Usuńhttp://www.forbes.pl/artykuly/sekcje/inwestor-archiwalne/i-ty-nie-bedziesz-buffettem,2748,2
W istocie średnia z lokat (jakkolwiek ma sens matematyczny, ponieważ jest poprawnie określona) nie ma użyteczności. Przy z góry znanym wyniku inwestycji, jej całkowitej przewidywalności i braku ryzyka, większy sens ma najlepsza dostępna oferta - a taka statystyka nosi nazwę maksimum.
OdpowiedzUsuńEwentualnie kilka najlepszych. Wyznacza się je łatwo - należy posortować zbiór wejściowych danych w porządku malejącym i wybrać kilka początkowych elementów. Znane jest to od dawna pod nazwą 'statystyk pozycyjnych' - pierwsza to maksimum, druga to następna nie większa, etc.
To o czym piszesz to tylko inna nazwa na opisywaną na PP2 średniej optymalnej czyli innymi słowy maksimum funkcji dyskretnej gdzie dane wejściowe to oprocentowanie lokat.
UsuńNiestety owe mdło brzmiące 'statystyki pozycyjne' nie mają się nijak do opisanej na PP2 średniej optymalizacyjnej gdzie funkcja jest 'okresowo ciągła' i zależna od aktualnej oferty rynkowej. Co więcej nie operujemy tutaj na jednej funkcji częściowo-ciągłej ale na zbiorze tricków podkręcających zysk z lokaty, która stanowi bazę do generowania dodatkowych zysków.
A zostawiając ten napuszony język z boku i po prostu mówiąc po ludzku sprawa jest bezprecedensowa bowiem takiej oferty lokat oraz promocji kont jaka jest dziś nie było dotąd. Zręczne powiązanie ich w jedną całość pozwala wycisnąć zyski znacznie przekraczające najbardziej optymalne lokaty
Czy jak kto woli: 'lokaty wybrane ze statystyk pozycyjnych z posortowanym zbiorem danych wejściowych w porządku malejącym':)
Podając dla żartu model Blacka-Scholesa czy przywołując powiedzonko Buffeta nie było moim zamiarem wywoływanie jakiejkolwiek jałowej, teoretycznej dyskusji na temat inwestycji w akcje czy opcje. Zarówno akcja jak opcja to bardzo prosty instrument finansowy - chodziło mi właśnie o napuszony, udający wielce skomplikowany język stworzony przez branżę bankowo-finansową tylko po to żeby oszukiwać zwykłych ludzi. Zdarza się to nagminnie wszędzie (np w obligacjach korporacyjnych ktoś wymyślił jakiś kretyński termin typu :obligacje zerokuponowe, przykłady można mnożyć w nieskończoność)Mnie akurat żaden bankier czy finansista nie oszuka - chodzi o to żeby inni nie dawali się nabierać tym bezczelnym cwaniakom żerującym na naszych ciężko zdobytych pieniądzach.
OdpowiedzUsuńPodobnie moim zamiarem było napisać artykuł po to by czytelnik patrzył inaczej na mądralińskie artykuły rzekomych doradców bowiem co drugi ich artykuł na temat lokat zawiera jakieś zupełnie nieprzydatne wykresy i dziwne średnie z lokat, które są zupełnie nie miejscu.
Usuń