Wybór
konta osobistego jest na pewno jednym z podstawowych elementów
budowania własnego kapitału. Większość ludzi jest jednak
niechętnych zmianie swojego konta i tkwią na długie lata w bankach
które nabijają klientów w butelkę. Jak nabijają w butelkę piszę
dziś na sąsiednim blogu.
Dziwne
jest jednak to, że niektórzy ludzie przy wyborze konta kierują
się tylko samą nazwą banku a nie jego ofertą. Do
napisania dzisiejszego posta zainspirował mnie incydent z tego
tygodnia, który uświadomił mi ile znaczy nie tyle dobrze znana
nazwa ile ładnie brzmiąca.
Konto
osobiste z założenia jest tylko
pośrednikiem do prawdziwych inwestycji.
Nie warto tutaj trzymać pieniędzy z prostego powodu, że służy
ono do bieżących wydatków i nie jest dobrze oprocentowane.
Najczęściej nie jest oprocentowane wcale, dlatego zaraz po
otrzymaniu przelewu od pracodawcy, należy je rozdysponować tak by
zarabiały.
Skoro
mamy jeszcze do dyspozycji konta o kapitalizacji dziennej a my
jeszcze nie zdecydowaliśmy się co zrobić z pieniędzmi z bieżącej
wypłaty warto
od razu je przelać w całości choćby na konto oszczędnościowe
w tym banku, który oferuje najwyższą stawkę na rynku. Będą
przynajmniej na siebie zarabiały a dostęp
do nich i tak mamy niemal natychmiastowy
wystarczy bowiem przelać je następnego dnia z rana tak by po
południu mieć do nich dostęp z karty debetowej do konta
osobistego.
Strategia
Carpe Diem, o której pisałem tutaj, zaleca zarabiać każdego dnia.
Ponieważ w dniu wypłaty sesja eliksir zbliżała się do końca, a
ja załatwiałem pewne sprawy na mieście i nie miałem przy sobie
karty debetowej, przelałem całą wypłatę na konto w innym banku w
miejscu publicznym. Incydent zauważyła jedna z moich studentek i wyraziła zdziwienie
że korzystam z banku BGŻ.
Zapytałem
oczywiście co w tym jest dziwnego i dowiedziałem się, że taki
bank nie przystoi mojej pozycji, bo Bank Gospodarki Żywnościowej
nie brzmi jakoś dumnie.
Zapytałem zatem jaki bank brzmi dumnie i dostałem odpowiedź że na
przykład Eurobank albo neoBANK. Tam warto mieć konto bo jest się
czym pochwalić.
Hm.
Dało mi to do myślenia. BGŻ jest faktycznie niezbyt wdzięczną
nazwą i gdybym kierował się wizytówką banku pewnie nigdy bym się
nie zdecydował na korzystanie z ich usług.
Swoją
drogą Wielkopolski Bank Spółdzielczy też nie brzmi jakoś
szczególnie, a neoBANK brzmi dumnie. A to przecież ten sam bank!
NeoBANK to po prostu internetowy oddział WBS. Zapewne specjaliści
od marketingu wpadli na to, że nazwa może być magnesem dla
potencjalnych klientów. I dobrze na tym wychodzą bo bank jest
popularny choć istnieje od dopiero pół roku.
Rozumiem
że mnogość banków na rynku może przyprawiać o zawrót głowy, a
początkujący absolwent czy to szkoły średniej czy studiów nie
analizuje wszystkich ofert dostępnych na rynku. Ale żeby przy
wyborze kierować się ładnie brzmiącą nazwą? To tak jakby przy
wyborze samochodu kierować się tylko kolorem. Choć i takie osoby
znam.
Widać
świadome zarabianie to nie tylko wybór odpowiednich produktów i
dopasowanie właściwej strategii ale przede wszystkim pokonywanie
własnych uprzedzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz